Nadchodzi taki moment, kiedy sandacze zaczynają żreć na całego i nie jest to późna jesień, jak twierdzi większość wędkarzy. Czas wielkiego żarcia właśnie się rozpoczął. Skąd więc opinie, że to późną jesienią sandacz lepiej żeruje? A stąd, że po prostu łatwiej go namierzyć. Jak się zrobi bardzo zimno to sandacze gromadzą się na zimowiskach. Białoryb jest przyklejony do dna i tam pojawiają się żerujące psy. Za to obecnie może być wszędzie. Drobnica jest rozproszona i chodzi w różnych partiach wody, więc mimo tego, że sandacze żerują na całego, to problemem bywa ich odnalezienie. Poza tym nie są zgrupowane, więc złowienie jednej ryby nie gwarantuje powtarzalności brań.
Wnioski te wyciągnąłem jeszcze jak było dużo tej ryby w Wiśle i można było eksperymentować, a brania były powtarzalne. Właśnie od połowy sierpnia do końca września łowiłem najwięcej sudaków, a później liczba sztuk jedynie spadała. Tyle, że kiedyś nigdy nie łowiłem na typowych zimowiskach.
Obecnie w Wiśle sandaczy jest bardzo mało, a ja swoją uwagę poświęcam sumom, ale mimo to w połowie sierpnia zawsze zaczynają się sandaczowe przyłowy. Większość brań jest nieskuteczna na moim sumowym zestawie, ale ich ilość diametralnie rośnie. Nie inaczej jest w obecnym sezonie. Ostatnimi czasy udało mi się złowić fajnego siedemdzisiątaka, kilka brań spaprałem oraz spiąłem bardzo dużego wilka, który połakomił się na sumowego woblera.

p.s. Także bolenie aktualnie ganiają aż miło popatrzeć. Ostatnio poczułem się jakbym odbył podróż w czasie … coś pięknego.