Wierzycie w klątwę pierwszego rzutu? A może jej nie znacie? Chodzi w skrócie o to, że jeśli złowimy rybę w pierwszym rzucie, to jest to zły omen i prawdopodobnie wyniki tego dnia będą do … dupy. Może to przypadek, ale mi się to sprawdza. Nie inaczej było tym razem …

Dawno nie byłem na Wiśle i postanowiłem wyciągnąć kolegę na poszukiwanie ostatnich sandaczy. Prognoza pogody zapowiadała sandaczową aurę. Niestety nie było idealnie, ponieważ cały dzień miała towarzyszyć nam mgła, a ja akurat zawsze miałem słabe wyniki podczas mgły.

Rozpoczęcie łowienia było mocno zaskakujące – pierwszy rzut, kilka podbić gumy i BUM ! Szybko wyczułem, że mam sensowną rybkę na kiju i poprosiłem kolegę o rozłożenie podbieraka. Po kilku sekundach wylądował w nim przyzwoity szczupak. Mocne rozpoczęcie! Kolega oczywiście skomentował to zdarzenie i wspomniał o klątwie pierwszego rzutu. Następne rzuty jednak nie zapowiadały klęski, ponieważ dość szybko zaliczyłem następne branie i po (prawie) udanym zacięciu na kiju poczułem na prawdę dużego sandacza. Niestety ryba szybko spadła i … to było wszystko co wydarzyło się tego dnia. Nic więcej nie złowiliśmy.

I jak tu nie wierzyć w klątwę pierwszego rzutu? 😉