Wszystko się kiedyś kończy. Warto mieć to na uwadze i cieszyć się chwilą. Ważne też są wspomnienia, które pozostają nam na lata.

Właśnie przeglądam sobie zdjęcia z poprzednich lat i cieszę się, że było mi dane przeżyć wielką przygodę z Sumami. Kilka lat olbrzymiej frajdy z pływania po „mojej” Wiśle i łowienia olbrzymich ryb, których nie powstydziłoby się legendarne Ebro. Jednak początki nie były łatwe, ponieważ kilka lat próbowałem łowić te ryby z brzegu. Brania jakieś tam były, ale wszystkie wielkie wąsacze straciłem. Wyjmowałem jedynie sztuki „sportowe”. Wszystko się zmieniło, gdy po raz któryś na kolana wynikami powalili mnie Kuba z @Gumofilcem. Chłopaki miażdżyli ! Od kilku sezonów łowili chore ilości sumów i nikomu się nie chwalili, co tym bardziej wzbudzało we mnie podziw (ja chyba nigdy nie osiągnę takiego stanu umysłu – szacun). Podjąłem więc decyzję kupuję pływadło i będę ich naśladował. Szczególnie, że dali mi wstępne wskazówki – jakie miejscówki obławiać i jakie woblery stosować. Nie dostałem wszystkiego podanego na tacy, ale motywacja i nastawienie typu „da się” jest najważniejsze. To wystarczyło ! 🙂 Przyznam, że łatwo nie było i kilka wyjazdów skończyło się na tarczy – a to jakieś bolenie, a to sandacz, a to … okoń.

Jednak cierpliwość w końcu została wynagrodzona i worek się otworzył, a jak to nastąpiło to było już jedynie lepiej i lepiej ! Na bieżąco wymieniałem doświadczenia z najbliższymi kumplami i nawzajem się doskonaliliśmy w sumowaniu. Przeżyłem kilka wspaniałych sezonów, w tym takie, w których presja była zerowa. Obecnie to już nie to – ryby są przekłute i cwane, pływa pełno ludzi, a i mi się już trochę znudziło. Trzeba poszukać nowych wyzwań.

Jednak nic nigdy nie bierze się z niczego. Nie będę więc udawał, że sam wpadłem na pomysł z wiślanym sumowym trollingiem. Tak nie było. Co prawda trollowałem wcześniej na Ebro czy Padzie, ale skutecznie wiślane wąsacze zacząłem łowić dzięki tym dwóm cichociemnym gagatkom 🙂 Mam nadzieję , że nie będą mi mieli za złe tego, że o nich piszę. Nie wiem też czy to oni byli pierwszymi trollingowymi wymiataczami na Wiśle, czy może Mistrz Maciej Jagiełło, a może jeszcze inny „cichociemny”. Nieważne … fakt jest taki, że dla mnie są prawdziwymi pionierami sumowego wiślanego trollingu i nie pozostaje mi nic innego jak jeszcze raz chłopakom podziękować – dzięki ! 🙂

P.S. Fotka zrobiona podczas jednej z pierwszych sumowych eskapad razem z @Gumofilcem.