Wszyscy wiemy jak to jest w Polsce z łowieniem tych samych ryb wiele razy – zdarza się to rzadko. Dlatego złowienie tego samego wielkiego szczupaka dwukrotnie było dla mnie wydarzeniem dość wyjątkowym, czymś co sprawiło mi olbrzymią frajdę. Tak moi drodzy killerzy z kraju nad Wisłą, nie tylko warto wypuszczać, ale trzeba to robić żeby cieszyć się okazowymi rybami ! Niestety coś co jest standardem na Zachodzie u nas w kraju nadal jest ewenementem i spotyka się z niezrozumieniem. Jednak idzie ku lepszemu, powoli ale jednak zbliżamy się w kierunku cywilizacji …
A czemu warto wypuszczać okazy? Każdy logicznie myślący wędkarz doskonale wie czemu. Tych trochę mniej „lotnych” pewnie łatwo nie będzie przekonać i ja raczej już nie będę próbował, ale przynajmniej można od czasu do czasu wyśmiać teorie o tym jak to ryby padają po wypuszczeniu czy też jak bardzo są „kruche”. Oczywiście, że należy obchodzić się z nimi delikatnie i jak najszybciej zwracać wolność, ale nie wolno popadać w skrajności. Przykładowo szczupaka naprawdę nie jest łatwo zamęczyć, a szczególnie gdy woda jest chłodna.
Jak przekonacie się na załączonych fotkach nie ma też czegoś takiego jak „uchwyt śmierci”. Może sposób trzymania jak w fotce tytułowej nie służy szczupakom, a tak wielkim mamom tym bardziej, ale zdecydowanie nie uśmierca tych ryb jak niektórzy starają się nam wmawiać. Sam zwróciłem koledze uwagę, żeby następnym razem starał się inaczej obchodzić ze złowionym bykiem, ale pamiętajmy że na koniec najważniejsze jest po prostu wypuszczenie ryby, szczególnie tej okazowej.
W przypadku tej mamuśki nie tylko jej to nie zabiło, ale radziła sobie doskonale po wypuszczeniu i gdy ponownie trafiła na wędkę (tym razem moją) była już znacznie grubsza.
Jedynie zastanawia praktycznie brak przyrostu w długości w ciągu ponad dwóch miesięcy i to podczas czasu „wielkiego żarcia”. Za pierwszym razem szczupaczyca miała 123-124 cm, a za drugim dobiła do 124cm, czyli przybyło jej jedynie kilka milimetrów. Oczywiście w przypadku tak dużej ryby łatwo o błąd i może kolega pomylił się trochę w jedną stronę , a ja w drugą i jednak urosła więcej niż centymetr. Jednak zastanawiałem się chwilę nad tym i doszedłem do wniosku, że niestety ryby w tym łowisku nie chcą przekraczać 125 cm. O ile w młodych latach potrafią urosnąć sporo ponad 10 cm na rok i to pewnie głównie pomiędzy wrześniem a grudniem, to gdy osiągną już znaczące rozmiary bardzo zwalniają lub wręcz „stają w miejscu”. Nie ma co jednak narzekać, bo to i tak piękne rybska i nie każda woda musi być Rugią czy Żarnowcem 😉
… w ramach uzupełnienia – odległość pomiędzy miejscem pierwszego złowienia a drugą miejscówka wynosi blisko półtora kilometra, co też daje do myślenia, że wcale tak dużo tych wielkich ryb nie ma, a jak już są to po prostu się je łowi ! Za pierwszym razem szczupak połakomił się na dużą gumę, a za drugim na 17 cm woblera.
Cieszy , że są jeszcze w Polsce tak monstrualne ryby .Na porównanie wymiarów ryby , wpływ mogła mieć też miarka jakiej używaliście, bo ideał to tylko w Sèvres koło Paryża.
Zabijanie ryb , jest jak podcinanie gałęzi na której się siedzi.
A zabijanie takich okazów , to nie jest problem etyczny , raczej psychiatryczno-medyczny.