Nadszedł czas na drugą turę serii Lake Challenge, czyli Zander Cup na Rutland, a więc łowienie mojego ulubionego gatunku – sandaczy. Poprzedni etap, czyli szczupaki poszedł całkiem nieźle, ale liczyłem że na sandaczach będzie jeszcze lepiej 😉 Za zadanie mieliśmy złowić 5 jak największych sztuk.
Ponownie za partnera na łodzi miałem Marcina i wydaje mi się, że idzie nam coraz lepiej. Co prawda początek zawodów mieliśmy słaby i dość długo na liczniku był u mnie jedynie jeden sandacz 50 cm, ale popołudniu w końcu zaczęliśmy łowić ryby i to z różnych miejsc. Co prawda same małe karguleny, czyli 35-45 cm, ale działo się. Marcin nie mógł się wstrzelić, ale poratowałem go niedużą oczojebną gumką i worek mu się rozwiązał. Złowiliśmy szybko komplet sandaczy, a dodatkowo dołowiliśmy brakujące okonie do całej klasyfikacji Lake Challenge. Okonie nie powalały wielkością, bo były w rozmiarach 26-32 cm. Jednak pełna karta to pełna karta, a taką już zrobiłem w całej klasyfikacji Lake Challenge, a więc 2 szczupaki, 3 sandacze i 5 okoni. Niestety wszystkie ryby małego lub średniego rozmiaru. Może uda się podbić na ostatnich zawodach w październiku.
Wracając do Zander Cup – niestety niedługo przed końcem zawodów musieliśmy zawinąć się z naszej miejscówki, po której robiliśmy dryf za dryfem (tak tak łowiliśmy sandacze w dryfie), ponieważ inna ekipa wbiła nam się z kotwicą centralnie po środku. Nie powiem, że lekko się nie wkurzyłem 😛
Jednak okazało się, że ten w zasadzie przypadek dał mi super rybę na koniec. Popłynęliśmy na dość nijaki spad i zaczęliśmy ponownie dryfować. Szybko zameldowały się małe sandacze i okonie, a więc było dobrze. Jednak zauważyłem spore ryby na sondzie i 30 minut przed końcem zacząłem rzucać większą gumą. To był strzał w dziesiątkę – bam i sandacz 61 cm siada na kiju. Nie tylko podbija mnie na pierwsze miejsce, ale jest największą rybą zawodów. Różnice dosłownie centymetrowe, ale czasem trzeba mieć farta 😉
Co ciekawe w całej klasyfikacji Lake Challenge także znalazłem się na pierwszym miejscu. Jednak walka będzie do końca, ponieważ moja karta wypełniona jest trochę za małymi rybami i może to nie wystarczyć. Za to Marcin jest drugi, ale ma dużego szczupaka i dużego okonia na liście, a więc wystarczy mu dołowić jednego brakującego kaczodziobego.