Kleszcze – nienawidzę tych małych skurczybyków, są chyba najgorszym dziadostwem żyjącym w Polsce i stanowiącym realne zagrożenie dla naszego zdrowia. Niestety z roku na rok jest ich więcej i właśnie mamy potężny wysyp nad wodą. Nie będę w tym wpisie mówił o tym, jakie choroby przenoszą kleszcze i co robić, gdy nam się to przytrafi. Skupię się natomiast na tym jak unikać tego syfu. Często możemy przeczytać rady, żeby nie chodzić po krzakach, wysokich trawach itp. Może i to rozsądne, ale skazane na porażkę w przypadku wędkarzy, a szczególnie tych łowiących pstrągi.
Ja osobiście przestrzegam kilku zasad, które może nie dają mi 100% pewności na uniknięcie ugryzienia, ale zmniejszają ryzyko. A więc po kolei:
- Stosuję dopasowaną bieliznę termoaktywną.
- Smaruję się Ulthratonem w kremie.
- Chodzę w spodniobutach.
- Czasami spryskuję odzież delikatnym środkiem przeciw komarom i kleszczom, ale takim bez DEET’u, ponieważ substancja ta niszczy tworzywa sztuczne. Planuję zakup permetryny, która jest podobno wyjątkowo skuteczna.
- Po łowieniu zdejmuję wierzchnie ubranie i wytrzepuję z kleszczy. Jednak pozostaję nadal w bieliźnie termoaktywnej.
- Po dotarciu do domu lub na kwaterę ubranie wrzucam do pralki a sam biorę prysznic.
My ludzie jeszcze w miarę jesteśmy w stanie unikać ugryzień przez kleszcze, ale nasze zwierzaki mają zdecydowanie bardziej przerąbane. Nie zapominajmy o nich !
To zdjęcie jest masakryczne conjamniej. Pieski czy koty trzeba zabezpieczać – kurcze tym bardziej, ze na rynku ejst taki dostęp do preparatów. Ja od lat uzywam fiprexa. Jestem bardzo zadowolona z niego:)