Nadszedł czas na podsumowanie Hlehle Challenge 2016 na półmetku (chociaż upłynęło już troszkę więcej , bo 7 miesięcy) … a więc idzie całkiem nieźle. Udało się złowić 23 gatunki (o czterech nowych zaraz napiszę), a więc jest to bardzo dobry wynik i daje nadzieję, że do końca roku przekroczę liczbę 30 !
Napiszę najpierw jakież to cztery następne gatunki pojmałem. Nie poświęcałem im oddzielnych wpisów, ponieważ byłem albo zajęty albo nie uważałem, że jest czymś ciekawym pisanie o tym jak złowiłem … krąpia. Tak tak w końcu złowiłem tę wszędobylską podróbkę leszcza, a było ich aż trzy 3 sztuki 🙂 Nie cyknąłem żadnej fotki, ale uwierzcie mi na słowo – były ogromne ! 🙂 A tak bardziej poważnie, to jak na krąpie to nie były małe i połasiły się na nieduże brzanowe woblery. Niestety żadnej brzany nie złowiłem, a więc przyłów w postaci krąpików średnio mnie cieszył. Szczególnie, że nie jest to trudny gatunek do złowienia i pewnie jak wybiorę się ze spławikiem nad Wisłę, to będą głównym łupem zamiast świnek i cert …
Następnym gatunkiem zaliczonym jest pstrąg tęczowy. Też specjalnie się nim nie chwaliłem, ponieważ złowiłem go nudząc się na jednym z pobliskich tzw. „burdeli” czyli na łowisku specjalnym. W przeciwieństwie do zdziczałych karpi , linów i karasi, tęczaki nie stanowiły wyzwania – ot niedawno wpuszczone i brały na wszystko … Ja łowiłem je na obrotówkę.
Bardziej zdecydowanie ucieszyłem się z bolenia, ale ze sposobu jego złowienia już mniej, a wszystko dlatego, że przyłowił się na sumowy zestaw trollingowy. Tak więc zero przyjemności z holu – wywaliłem go jak szmatę 😉
No i ostatni nowy nabytek – lipień. Kilka ich już złowiłem w tym roku, ale żadnego celowo. Po prostu przyłowiły mi się podczas łowienia pstrągów na sztuczną muchę. Zdecydowanie bardziej ucieszą mnie te same ryby jesienią na malutką suchą muchę. Plan jest, byle czasu starczyło !
Jednak żeby nie było tak różowo – lipiec minął a ja nadal nie złowiłem kilku zaplanowanych ryb. Poległem z ciernikiem. Kilka razy próbowałem na sztuczną muchę i nawet atakowały nimfy, ale haczyk numer 22 okazał się za duży. Może jeszcze spróbuję z ochotką, ale nie wiem czy znajdę czas. O brzanach już wspominałem. Byłem na nich dwa razy po pracy i za każdym razem nie trafiałem z warunkami, ponieważ wiało albo padało. Liczę na to , że woda znowu opadnie na Wiśle i jeszcze dobiorę się im do łusek. Nie byłem ani razu na certach czy świnkach, a to już czas najwyższy ! Nie przyłowił mi się żaden kiełb i chyba niestety będę musiał się na nie wybrać celowo. Plany zasiadki na sumika karłowatego też nie wypaliły, ale tu jeszcze jest szansa, że znajdę chwilę i pojadę nad jakieś pobliskie bajoro. Co ciekawe nie złowiłem jeszcze wzdręgi i co jeszcze bardziej ciekawe uklei ! 🙂 Mam nadzieję, ze akurat z nimi nie będzie problemu.
Aaa byłbym zapomniał – złowiłem kilka sandaczy, ale niegodnych zdjęcia, więc z oficjalnym dodaniem tej ryby do zaliczonych jeszcze poczekam 😉
Kierunek ,lipienie jesienne bardzo piękny 😀 i ja spróbuję…