Ostatni spławikowy wypad zachęcił mnie mocno do powtórki. Ponownie potrzebowałem dużej ilości brań, a łowienie białorybu doskonale to zapewnia. Nie liczyłem na okazy, ale po cichu marzyła mi się brzana. Miejsce wybrałem podobne, ale minimalnie głębsze. Rynna miała około 150-170 cm i pogłębiała się dalej na wodę. Uciąg nie był zbyt szybki, a dno dość równe. Tak więc warunki komfortowe. Rozłożyłem moją 4-metrową wędkę i uzbroiłem w 3 gramowy rzeczny spławik. Dodatkowo nieduży haczyk na żyłeczce 0,14 i można było atakować. Jednak najpierw wrzuciłem kilka kulek rzecznej zanęty zmieszanej z gliną i odrobiną białych robaków.

Na efekty nie czekałem długo i dosłownie po kilku przepuszczeniach miałem rybki w zanęcie. Nie będę się bardzo rozpisywał, bo emocjonujących holi nie było, ale frajdy cała masa. W sumie złowiłem ponad 70 krąpików, trochę cert (których nawet nie wkładałem do sadza), kilka kleni, jelca i małego bolenia. To w sumie blisko 100 ryb w 3 godziny.

Naładowałem baterię na maksa przed sezonem na drapieżniki, a dodatkowo zaliczyłem certę do Hlehle Challenge 2016 😉

certa