Ten rok pod kilkoma względami jest dla mnie pechowy. Jednym z nich są wypadki z kotwiczkami. Tyle lat omijały mnie takie zdarzenia, a tu nagle …
Tym razem wybrałem się z kolegą na dwudniowe poszukiwanie wąsaczy, ale że w tym roku nałowiliśmy się już tych ryb do bólu, wzięliśmy więc także delikatniejszy sprzęt. Niestety bolenie się nie pokazywały, a sandacze są nadal mocno rozproszone. Napływaliśmy więc miejscówki sumowymi zestawami i w końcu trafił się piesek u kolegi. Założyłem więc woblerka, który dobrze sprawdza mi się na tę rybę i zrobiliśmy powtórkę. Długo nie czekałem na branie i … zameldował się nieduży szczupak. Złapałem go za kark i drugą ręką wyczepiłem pierwszą z dwóch kotwic. W tym momencie ryba zaczęła się rzucać i poczułem nagłe ukłucie w małym palcu. Niestety zębacz wyrywał się dalej i w końcu zawisł szczepiony woblerem z moją dłonią. Ból i lekka panika ! Udało się go w miarę szybko ponownie złapać, ale grot sumowej kotwicy wbił się baaardzo głęboko, aż po kolanko. Były problemy z odhaczeniem rozbójnika, ale z trudem w końcu się udało i wylądował w wodzie za burtą i przyszła pora na mnie …
Niestety nadal większość przynęt mam uzbrojony w kotwice zadziorowe, więc o wyrwaniu grota z palca nie było mowy. Przebicie na wylot też nie wchodziło w grę, ponieważ nie było manewru – hak siedział po kolanko i dalej nie szło przebić mięsa. Miałem więc w perspektywie albo wycieczkę do jakiegoś szpitala, albo zabieg we własnym zakresie. Pierwsza opcja wiązała się ze składaniem pływadła, długą podróżą, oczekiwaniem na wizytę … a więc weekend zmarnowany. Ostatecznie przypuszczam, że lekarz po prostu rozciąłby palec i wyjął grot z drugiej strony. Decyzja mogła być więc jedna – odciąć przecinakiem do metalu co się da, wziąć bardzo ostry nóż od kolegi i powoli cięcie za cięciem „dokopać” się do grota.
Przyjemne to nie było, ale udało się – oczom mym ukazał się tak oczekiwany ostry koniec haka !
Dalej to już prościzna – pozostało kombinerkami wyciągnąć odciętą końcówkę z palca.
Chwilę odpocząłem, zabandażowałem ranę i można było spokojnie łowić dalej.
P.S. Chyba trzeba pousuwać te zadziory … ?
fuuuuuuuuu cos ohydnego!!!!!!!!!!! jak sie ryb nie umie łowic to sie siedzi w domu!!!
Niedoczekanie Twoje 😛 W weekend jedziesz ze mną 🙂
Wspułczuje wiem jaki to przyjemne
gówno się zdarza !!!
Masz farta, że nie wbiłeś grota bardziej w prawo, bo tak byś sobie rozszarpał prostownik palca.
Miałbyś skomplikowaną operacje i długo rehabilitacje i 50% że byś powrócił do poprzedniej sprawności.
Także, na prawdę jest się z czego cieszyć. ; )
Oj musiało boleć, musiało…a ile czasu zmarnowanego…
Dokładnie :V
Auććććć ://///