Jak sięgam pamięcią to chyba to był mój debiut na zawodach spinningowych w Polsce. Przynajmniej na poważnych zawodach. Decyzja nie przyszła łatwo, ponieważ razem z kolegą Czarkiem, mieliśmy problem ogarnąć to czasowo. Dodatkowo nie mam szans wystartować na 2’ej turze we wrześniu, więc w kontekście całej ligi to jest duży problem. Jednak mimo wszystko zdecydowaliśmy się wziąć udział i świetnie się bawić, a na wrzesień może uda znaleźć się zastępstwo (organizator dopuszcza taką możliwość).

Wracając do meritum – zawody trwały dwa dni i odbywały się na jeziorze Ukiel w Olsztynie. Było dużo obaw o to jezioro związanych głównie z trzema kwestiami:
– niedużym rozmiarem jeziora
– położeniem w mieście, a więc presją lokalną oraz ilością żaglówek i motorówek
– rybnością
Jak się okazało nie było ciasno i każdy łowił w miarę swobodnie.
Fatalna pogoda zniechęciła ludzi do ruchu na wodzie, więc można było się w miarę bezpiecznie poruszać po jeziorze. A co do ryb? Moim zdaniem było dobrze. Świetnie z okoniem i przyzwoicie ze szczupakiem. Warunki atmosferyczne i przechodzące fronty nie sprzyjały żerowaniu, ale udało się wydłubać fajne ryby.

Zrobiliśmy dwa dni treningi i wnioski były takie, że okonie łowiliśmy szybko i dość przyzwoite 25-35cm. Za to szczupaki z Live były problemem. Złowiliśmy dużo więcej sumów niż pajków. Nie miałem doświadczenia z sumami na live do tej pory, więc duży problem sprawiało mi odróżnianie tych małych kijanek od kaczodziobych. Na szczęście udało się tego nauczyć i na zawodach już nie marnowaliśmy czasu na rzucanie do złego gatunku.

Pierwszy dzień poszedł nam świetnie, bo w ciągu 2 godzin mieliśmy już komplet, czyli 3 szczupaki (97, 81, 64) i 5 okoni (29-31). Dwa pierwsze szczupaki złowiliśmy jeden po drugim z latarki, a trzeciego już klasycznie spod trzcinek. Do końca dnia podbijaliśmy okonie po centymetrze i szukaliśmy większych szczupaków, ale złowiliśmy jedynie małe. Wystarczyło to nam do solidnego prowadzenia.

Obawialiśmy się dnia drugiego, bo przeczuwaliśmy, że ryby już będą bardzo trudne do złowienia z Live. Ogólnie było ich mało w toni i pewnie większość została już „przeszkolona” przez zawodników. Jednak zaczęliśmy z tą samą taktyką. Nie przyniosła ona tym razem efektów. Ryby znajdywaliśmy, ale uciekały od przynęt. Przestawiliśmy się więc na old school i obławianie łąk i trzcinek oraz szukanie okoni. O dziwo z okoniami szło nam słabiej niż dzień wcześniej i znalezienie reagujących pasiaków zajęło nam blisko godzinę. Resztę dnia poświęciliśmy na obławianie traw za szczupakiem. To była dobra decyzja, aczkolwiek wykonanie znacznie gorsze, bo wyjęliśmy tylko 2 sztuki (70 i 57) i aż trzy nam spadły, w tym metrówka 🙁
Przy okazji podbiliśmy jednego okonia na 40cm.

To wystarczyło do wygrania całych zawodów i dało sporo punktów do całej ligi, tak więc osiągnęliśmy znacznie lepszy wynik niż się spodziewaliśmy. Nie liczyliśmy na wiele w debiucie, szczególnie że nie mamy za dużo doświadczenia w łowieniu „po krzakach” na Mazurach 🙂

Na koniec chciałbym pochwalić organizatorów oraz uczestników. Na prawdę była fajna i przyjazna atmosfera. Tyle złego słyszy się o zawodach wędkarskich, że miałem znacznie niższe oczekiwania. Bardzo pozytywne zaskoczenie!