Nadszedł koniec października i czas na finał Ligi MLS na Bełdanach. Niestety nie mogłem uczestniczyć we wrześniowych zawodach na Tałtach, a kolegom z teamu troszkę zabrakło doświadczenia i straciliśmy szansę na wygranie ligi. Wypadli przyzwoicie (dwa razy 13’te miejsce), ale niestety to było za mało żeby utrzymać się w walce o zwycięstwo. Jednak szanse na podium nie przepadły i postanowiliśmy dalej walczyć podczas ostatnich zawodów.

Pierwszy dzień poszedł nam bardzo dobrze i zgodnie z planem. Bardzo szybko złowiliśmy komplet okoni (średnia pod 30), na które natknęliśmy się podczas poszukiwania szczupaków. Pasiaki ostro żerowały, więc komplet wyjechał w 15 minut. Wróciliśmy więc do szczupaków i tutaj zaczęły się schody – w ogóle ich nie widzieliśmy na Live. Dlatego zdecydowaliśmy się łowić w trzcinach. Zeszło nam się jednak dłużej niż planowaliśmy, bo blisko dwie godziny zanim wyjechały dwie 61 i jedna 66.

Skoro mieliśmy już kartę szczupaków i okoni, to dalszy plan był prosty – powrót do latary i szukanie większych szczupaków i sandaczy. Znaleźliśmy w końcu kaczodziobe i skusiliśmy dwie dobre sztuki (91 i 104) oraz spadły nam dwie nie mniejsze. Widzieliśmy też kilka sandaczy, ale nie reagowały na nasze przynęty.

To ostatecznie dało nam pierwsze miejsce tego dnia. O dziwo to wystarczyło, żeby z 6 miejsca w lidze od razu wskoczyć na 3’cie. Szybkie wyliczenia pokazały jednak, że na więcej nie ma szans, więc plan na następny dzień był taki, aby utrzymać miejsce na podium.

Drugi dzień zaczął się lepiej niż się spodziewaliśmy, bo od szczupaka 75. Niestety dalej zaczęły się schody. Woda wydawała nam się pusta, zero szczupakowych zapisów. Polecieliśmy więc znowu na trawy, ale tam też była bieda i złowiliśmy jedynie jednego krótkiego szczupaczka. Jedyna słuszna decyzja – lecimy na okonie. One nie zawiodły i szybko zapełniliśmy kartę pięcioma sztukami ze średnią 30.
Dalej wiadomo – znowu szczupaki. Najpierw toń, która okazała się pusta. Potem znowu trawy i tylko jedno branie i odgryziony ogonek. Znowu toń i na 90 min przed końcem łowimy pajka na 96 pkt. W końcu też znajdujemy ryby, ale kilka sztuk nie chce nam wziąć mimo ładnych startów do przynęty i nagle szczupaki znikają i pojawiają się sandacze. Te natomiast totalnie nas ignorują i niestety tego dnia nie zapełniamy karty szczupakowej.

Mimo wszystko drugiego dnia zajmujemy bardzo dobre 4’te miejsce, co pozwala nam utrzymać trzecią pozycję w generalce.

Podsumowując – jesteśmy bardzo zadowoleni, bo udało nam się wywalczyć miejsce na podium. Ryby dopisały. Atmosfera była świetna. Mam wrażenie, że mimo kiepskiej pogody wszystkim dopisywały humory i ludzie się dobrze bawili.
Uważam że formuła punktacji była świetnym pomysłem ze strony organizatorów. Karty szczupakowe, okoniowe i sandaczowe, promujące wszechstronność. Bonusy punktowe, które motywowały do zamykania kart i szukania rozwiązań poza monotonnym gapieniem się w Live, czyli np łowienie na łąkach. Rewelacja.
Gratulacje dla dwóch pierwszych teamów, które swoją konsekwencją zdominowały ligę. Wielkie brawa!