Nie lubię wstawać rano, wręcz nie znoszę. Praktycznie nie ma siły, która może mnie do tego zmusić … poza wędkarstwem. Jednak zdarza się to bardzo rzadko. Przecież łowić ryby należy z godnością 😉 Niestety tego dnia postanowiliśmy wstać bardzo rano, a to wszystko przez kolegę, który twierdzi, że najlepiej biorą na świta. Tiaaaa
Oprócz nas wypłynęło kilka jednostek, ale nie wdziałem holu i wszyscy narzekali. Dopiero około 11’ej pierwsze branie ma tata i wyjmuje mini sreberko 45-47 cm na gnoma. Jak zakładał tę blachę to popatrzyłem dziwnie, ale machnąłem ręką, w końcu i tak nic się nie działo. Branie nastąpiło na wodzie około 6-7m.
Nie tylko trollujących było więcej, także śledziarzy przybyło. Nigdy w życiu nie widziałem tylu wędkarzy w jednym miejscu.
Skoro impreza odbywała się w ławicach śledzi, to i my porzuciliśmy trolling i oddaliśmy się „pasjonującemu” zajęciu jakim zapewne jest połów tej ryby na choinki. Po 11’ej wbiliśmy się na obrzeża tłumu i rzucaliśmy tak jak wszyscy. Śledzi nałowiliśmy momentalnie, ponieważ czasem siadało aż po 5 sztuk na raz. O dziwo nieźle gną kija w takim momencie 🙂
Zabawa jednak szybko się znudziła i powróciliśmy do jakże ekscytującego morskiego trollingu 😀
Około 15’ej niedaleko brzegu na wodzie 2.5 mam branie na wahadło, ale ryba szybko spada. W międzyczasie Czarek łowi malucha i o 16’ej się zawijamy. Nie daliśmy rady dłużej się nudzić … 🙂
Fajny opis 🙂