Powoli ciułam te punkty w Hlehle Challenge, jednak łatwo nie jest. Poprzedni wypad na liny był bardziej kabaretem niż prawdziwym łowieniem 🙂 , więc tym razem dobrze się przygotowałem oraz wygospodarowałem więcej czasu. Łowisko, które wybrałem, nie obfituje co prawa w liny, ale jest w nim sporo leszcza i karpia, więc planowałem się nie nudzić. Po cichu liczyłem też na amura 😉
Nad wodą pojawiłem się popołudniu i zastałem kilku łowiących. Rybka nie żerowała. W czasie gdy się rozkładałem nie widziałem żadnego holu … zresztą nie widziałem także przez następne godziny. Na szczęście trafiłem chyba w jakieś dobrze zanęcone miejsce, ponieważ leszcze miałem w łowisku od razu! Szybko mogłem więc dopisać kolejny gatunek do listy 🙂 Co prawda nie utrzymałem lecholi w łowisku i po jakimś czasie brania praktycznie zaniknęły, ale do końca dnia trochę ich wyjąłem.
Po jakimś czasie trafił się też grubaśny karaś, a prawie na koniec piękny karp.
Jak już zacząłem składać sprzęt, nastąpiło ostatnie branie tego dnia i mogłem się cieszyć z (chyba) pierwszego lina złowionego w moim życiu. Mission accomplished ! (przynajmniej jeśli chodzi o liny :P)
Łowiłem na dwie wędki: feeder z białymi robakami oraz mocniejszy kij z pelletem halibutowym (plus elektroniczny sygnalizator brań).
Gatunek | Ilość ryb | Największe (cm) | Uwagi |
---|---|---|---|
Karaś | 1 | 42 | pellet |
Karp | 1 | 76 | białe robaki |
Leszcz | 9 | 47 | połowa na pellet , połowa na robaki |
Lin | 1 | 44 | pellet |
Żebyś w tym rozpędzie nie zagrzebał w tych zanętach i robakach, bo lipiec niebawem 😉
Fajne rybska, no i kolejne punkty! 🙂
Daniel, jakoś mi te mulaki nie pasują do Ciebie,ale ryby fajne, hehe.
Janek
Byłem tydzien temu 4 dni na Mazurach na naprawdę linowym jeziorze. Ba, nawet miałem spławikówkę. Jednak spinn zwyciężył. Nie połowiłem jednak, bo dwa jeziora mi kwitły. Jak pech to pech. Poprawka niebawem…
Pochwal się jak wrócisz 🙂
Spoko. Jak będzie czym 🙂 teraz to do Kodnia na 5 dni jade, gdzie zamierzam Bug poeksplorować 😉
Liny. Super sprawa. Moje pierwsze wędkarskie kroki, to linowe zasiadki. 😉 Po literaturze jaką ostatnio serwujesz i ja w tym roku startuję w maratonie. Na plan idą karp na spina i brzana w dowolnej metodzie – gdyż tej rybki jeszcze nie mam na koncie (a od czegoś trzeba zacząć) 😉
Na brzany zapraszam do mnie na Wisłę 🙂