Najlepiej pamiętamy wyprawy, które czymś nas zaskoczyły. Tak było i tym razem – nie spodziewaliśmy się za dobrych wyników ze względu na kiepską pogodę, a mimo to Wisła nas obdarowała. Może nie był to rekordowy dzień, ale jeśli się ma niskie oczekiwania to osiągane wyniki cieszą podwójnie. Aura zdecydowanie nie zachęcała do łowienia, jednak mimo wszystko wybraliśmy się nad wodę. Żeby zmotywować kolegę przypomniałem mu, że w lipcu podczas burzowego dnia złowiliśmy rybę 230 cm, a więc nie ma co za bardzo marudzić tylko trzeba walczyć. Założyliśmy więc wszystkie ubrania jakie ze sobą wzięliśmy i ruszyliśmy do boju 🙂
Podczas wodowania spotkaliśmy znajomego i ucięliśmy sobie pogawędkę na tematy bieżące 😉 Jako że kolega ruszył w górę rzeki, to my zdecydowaliśmy się popłynąć w przeciwnym kierunku, aby nie pływać po sobie.
Długo na branie nie czekaliśmy i dość szybko odczepiam przy pontonie sumka około 110 cm. Jak zwykle pojawiły się obawy po tak szybko złowionej rybie – czy to nie zły omen? Przez jakiś czas na to wyglądało, ale popołudniu zaliczyłem mocny strzał i rozpoczęła się ostra walka w dość silnym nurcie. Mimo że sum walczył dzielnie, to za łatwo dał się odrywać od dna, a więc wiedzieliśmy że mega bykiem nie jest. Mimo to był to kawał sportowego wąsa 😉
Długo na następne branie nie czekałem, bo już po godzinie zaliczam kolejny strzał przy potężnej przykosie. Charakter miejsca i zachowanie ryby szybko podziałało na wyobraźnię i zaczęliśmy snuć domysły jaki rozmiar ma nasz przeciwnik. Wiedzieliśmy jedno – ryba miała na pewno sporo powyżej 2 metrów, ale ile dokładnie? …
Hol był specyficzny, ponieważ wąsacz … nie walczył. Kursował sobie jedynie przy dnie i co jakiś czas się zatrzymywał. Spłynęliśmy z nim kawał rzeki, zanim udało się go w końcu podnieść choć trochę do góry. Przyczyną takiego zachowania mogła też być miękka wędka, na którą zdecydowałem się łowić tego dnia. Zazwyczaj używam znacznie szybszego i mocniejszego kija. Jednak w końcu przyszedł moment, że udało się suma podciągnąć do łódki i w miarę sprawnie podebrać.
Tego dnia nic więcej już nie złowiliśmy, mimo że były jeszcze 3 brania. Jednak nie ma co narzekać, nie codziennie łowi się sumowego gabaryta 🙂
P.S. Relacja z tego wyjazdu wisiała w poczekalni prawie rok, ale w końcu nadszedł jej czas 🙂
No dobra, ale ile miał?