Nadeszła kolej na następne zadanie w tegorocznym wyzwaniu – a jest nim złowienie lina. Pierwsze wypady z feederem przyniosły jedynie karasie i amurki. Jednak czułem, że liny to kwestia czasu, trzeba jedynie cierpliwie łowić w sprawdzonych miejscach i prędzej czy później muszą się trafić.
Tego dnia wyskoczyłem po pracy, a więc czasu na łowienie nie miałem zbyt dużo. Co prawda dzień jest coraz dłuższy, ale czy 4 godziny wystarczą, żeby dobrać się do przebiegłych linów? Dodatkowo było dość zimno i popadywał deszcz. Jednak rybom pogoda nie przeszkadzała, a wręcz je uaktywniła. Przypuszczam, że pomogła też zanęta podana w punkt łowiska.
Obyło się bez potworów, ale cel został osiągnięty – wyjechały dwa liny 40 i 45 cm. Dodatkowo zameldowały się 3 karasie srebrzyste w przedziale 40-45 cm, czyli prawdziwe klocki.
Pięknie spędzone popołudnie, pełen relaks i baterie naładowane na następny dzień ! 🙂