Drugi dzień przywitał nas przyjemną pogodą – było cieplej i zdecydowanie mniej wiało. Postanowiliśmy z rana popłynąć na nowe miejscówki i w razie niepowodzenia wrócić na wczorajsze mety. Gdyby nie to, że popołudniu ryby przestały żerować, to pewnie utknęlibyśmy w miejscu na amen. Do tego momentu wyjęliśmy 8 sandaczy i dwa szczupaki. Rekordy nie padły, ale jeden piesek był całkiem przyzwoity. Ryby świetnie reagowały na dość agresywny opad i nie trzeba było kombinować z lekkimi główkami czy prowadzeniem. Takie łowienie lubimy najbardziej ! 🙂
Gdy zapanowała cisza i zębate drapieżniki totalnie nas olewały, polecieliśmy na pasiakowe łowy. Okonie nie zawiodły i dość szybko złowiliśmy kilkanaście sztuk. Znowu królowały 3 calowe ripperki na dość lekkich główkach.
Progres w stosunku do dnia poprzedniego był zdecydowany. Aż strach było pomyśleć co połowimy trzeciego dnia 🙂
Gatunek | Ilość ryb | Największe (cm) | Uwagi |
---|---|---|---|
Okoń | 15 | 46 | |
Sandacz | 8 | ? | |
Szczupak | 2 | ? |
Sandaczh i szczupali nie zazdroszczę, ale okoni…
Graty. Nie pytam gdzie, ale napisz tylko czy to Polska. Jeśli tak to super!
A jeśli nie Polska, to nie super? 🙂
Gratulacje Daniel, Twoje wyniki nokautują szybciej niż rękawice Gołoty:)
Pewnie, że super nawet jak i nie Polska. Niemmiej jakbybyly polskie to miałby!m jeszcze większą wiarę w krajowe łowiska. Stad tylko moje pytanie 😉
Coraz częściej szkoda mi czasu na polskie łowiska 😉
😉