Rybostan w naszym kraju jest w stanie opłakanym, a Wisła to już zupełny trup. Dlatego nie raz łapię się na tym, że zastanawiam się jak by to było jakbym przeniósł się w czasie w przeszłość, ale posiadając obecną wiedzę. Wy też macie takie marzenia?
Coś takiego wydarzyło się ostatnio – wyskoczyłem z kolegą na kilka porannych godzin, aby połowić boleni w zgrupowaniu uklei i trafiliśmy na jatkę jak sprzed 10 czy 20 lat. Różnica była taka, że ryby nie były łatwe do przechytrzenia, ale w końcu udało mi się wstrzelić w przynętę i prowadzenie. Brań miałem bardzo dużo, ale większości nie udało mi się zaciąć, a kilka ryb mi spadło. Ostatecznie wyholowałem 6 boleni (dwie sztuki 50+ i cztery sztuki 65+). Wszystkie uderzyły w różnego rodzaju gumy. Na woblery i żelastwo nie zaliczyłem brania.
Kolega miał mniej szczęścia i nie udało mu sie wpasować w gusta rap tego dnia. Złowił jedynie jedną sztukę.
Łowiliśmy jedynie pół dnia i niewiele zabrakło do złowienia bolenia 70-centymetrowego, a tym samym zdobycia punktu w Hlehle Challenge. Może następnym razem?
Pięknie Danielu 😉 Szkoda tylko, że takie dni trafiają się raz w roku.
Super łowienie. Gratulacje! Po takich dniach, aż chce się wracać nad rzekę 😉
6 bolków jednego dnia. Nie wiem, ile swojej rzeki musiałbym „zrobić” żeby wykręcić taki wynik na pojedynczym wypadzie. Że o odpowiedniej aktywności rapiszonów nie wspomnę 😉
O tym co by było gdybym przeniósł się w przeszłość z obecnym sprzętem i wiedzą myślę przynajmniej raz w tygodniu.
Pozdrawiam 🙂
Namiastkę tego marzenia można poczuć, gdy wyjeżdżamy zagranicę. Co dobitnie pokazuje w jakim gównianym stanie jest polski rybostan…