Czasu na ryby za wiele ostatnio nie mam, a i wyniki znajomych nie zachęcają do wojaży. Jednak od czasu do czasu człowiek musi zamoczyć … kija 🙂
Kolega wyciągnął mnie więc na całodzienne dłubanie sandaczy. Pierwsze napłynięcia nie przyniosły brań i powoli zacząłem mieć obawy, że skończy się na zimowej bryndzy. Tyle że na rybach trzeba być cierpliwym, a szczególnie w chłodnych porach roku.

W końcu jedna z miejscówek przyniosła brania. Co prawda wszystkie spaprałem (a było ich trzy), ale życie na końcu zestawu zawsze człowieka rozbudza i motywuje do dalszej walki.

sandaczyki_2

Po tych szybkich braniach nastąpiła u mnie przerwa, ale za to u kolegi zameldował się szczupaczek pięćdziesiątaczek. W końcu nadeszło późne popołudnie, a wszyscy wiemy, że to jest czas sandacza. Nie inaczej było tym razem. Obaj zaliczyliśmy po fajnym braniu. Następnie spiąłem rybę koło 60 i ponownie nie wciąłem dwóch brań. Skuteczność żenująca, ale liczą się kontakty, a te lubimy bardzo 🙂

Kolega wykazał się znacznie lepszym refleksem i wyjął pieska 55+. W tym momencie przyszedł mi pomysł do głowy żeby spróbować na koguta. Niby nie ta pora, ale może brania będą pewniejsze. Nie pomyliłem się i dość szybko ustrzeliłem podobnej wielkości sandaczyka.

sandaczyki_4

Kolega też się nie opierdzielał i po chwili wyjął troszkę większego psiaka. Zaliczyliśmy jeszcze po jakimś nie trafionym braniu i na koniec dnia udało mi się „postawić kropkę nad i” rybką około 60 cm złowioną na rippera.

sandaczyki_1

Klamotów nie połowiliśmy, ale o tej porze roku każda ryba cieszy, a taka liczba brań to już jest pełnia rozpusty 🙂

Złowione przez nas ryby:

Gatunek Ilość ryb Największe (cm) Uwagi
Sandacz 4 60
Szczupak 1 50