Po wrzuceniu króciutkiej relacji z łowienia kleni wczesną wiosną na mokrą muchę, pojawiło się sporo pytań. Na część z nich postaram się odpowiedzieć w tym poście. Muchy Filozofii nie ma – większość mokrych działa. Jedynie trzeba wstrzelić się danego dnia z kolorystyką. Czasem klenie lubią jaskrawe akcenty, a czasem wręcz przeciwnie – mucha musi mieć naturalne barwy. Ja próbuję najpierw na te z akcentami. Jeśli nie ma brań, to zmieniam na szarobure. Bardzo dobrze sprawdzają się lekkie nimfy, ale wiązane na prostych hakach (jak mokre). Wędka Ja łowię na kijek 2.75 w klasie #6, czyli uniwersał. Na tak małe ryby spokojnie wystarczyłaby #4, ale problemy zaczynają się jak trochę zawieje. Przy okazji nie każdy ma muchówkę w każdej klasie 😉 Sznur Łowię na linkę pływającą, a jako przypon stosuję fluorocarbon, który zanurza muchę pod powierzchnię. Kolega często stosuje linkę Intermediate, ale ja w klasie #6 mam jedynie dwie linki (pływająca i tonąca 3) 😉 Przypon Stosuję przypon o długości wędki, składający się z dwóch kawałków. Cieńsza końcówka ma przekrój 0.18mm. Nie wydaje mi się żeby trzeba było schodzić cieniej, ponieważ nie wpływa to na ilość brań przy tej wielkości much. Może jakbym łowił na „pedałki”, to prezentacja nie byłaby właściwa, ale w przypadku kleni muchy nie są małe, a czasami wręcz przeciwnie. Prowadzenie Klasyka – brodzę środkiem w dół rzeki i rzucam pod kątem 45 stopni w kierunku brzegu. Lekki mending, a później oczekiwanie na branie 🙂 Miejscówki Wszędzie gdzie jest płytko i da się brodzić. Zgniła roślinność podwodna to dodatkowy atut, który zwiększa szanse złowienia jazia jako przyłów. Na mojej rzece będą to płytkie prostki z równym niezbyt szybkim nurtem.