A dlaczego? Bo tak, bo ja chcę, bo mi się należy. A najlepiej jak będzie za darmo!
Na jednym z for internetowych pojawił się taki o to wpis na temat jednego dzierżawcy jezior:
Otóż lista rzeczy która mnie wściekła to w kolejności:
- Zezwolenia tylko całoroczne – brak okresowych, tygodniowych, 3 dniowych na Kośnie – na małym Łajskim są)
- Cena – jedyne możliwe ( tj.całoroczne) na Kośno kosztują odpowiednio: VIP 2500zł (sic! Sic! Sic!) i standard 1500zł! (sic)
- Możliwość łowienia z łodzi od 1 czerwca (no chyba, że VIP to można od 1 maja- hehehe J )
- Konieczność codziennego zgłaszania chęci łowienia mimo posiadanego zezwolenia – choć to jeszcze można przeżyć….
Dodatkowo pojawiają się określenia:
Jednak przymus wykupu za 1500-2500zł uważam za bandyterkę!
Jesli chciałbys tam łowić i nie masz żadnej innej alternatywy (licencji okresowych) to jest to przymus!
Rozumiem zdenerwowanie. Rozumiem rozgoryczenie. Sam pewnie też poczułbym takie emocje, gdyby stało się to z moim łowiskiem (upsss w zasadzie to nie moim…). Nie rozumiem natomiast nazwania działań dzierżawcy „bandyterką” czy porównań do przymusu. Czy ktoś komuś każe płacić tak wysokie kwoty? Nie ma żadnego przymusu. Mamy w naszym kraju tysiące jezior, w tym wiele w pobliżu tych cytowanych. We wszystkich rybostan jest tak samo opłakany, więc co za problem przenieść się gdzieś obok? Skoro możemy nic nie złowić za 100 zł i za 1500 zł, to ja wolałbym tę pierwszą opcję 🙂
Możemy uważać politykę dzierżawcy za bezsensowną, możemy się z nią nie zgadzać i nawet z niej szydzić, ale przy okazji myślmy logicznie i nie mijajmy się z prawdą.
Nie stać mnie na Ferrari , czy też na czarny kawior, a nie ma żadnych alternatyw – nie kupię używanego czerwonego bolidu za 1000 zł na allegro, jak i nie ma możliwości zakupu ikry jesiotra za 10 zł. Czy to oznacza jakikolwiek przymus lub bandyterkę? Mi przymusem bardziej śmierdzą nieuzasadnione roszczenia wobec nie swojej własności.
Są też perełki 🙂
jak to w polsce są równi i równiejsi. Równi czyli taki pan XXX czy każdy z nas chyba chciałby powędkować od czasu do czasu na takim zbiorniku alee jakiś mózgojad wpadł na pomysł że wykupi sobie licencje na jezioro i będzie tych „równiejszych” zapraszal za niezłą kasiorkę nad jezioro i będą mogli robić co im sie podoba czyli licencja vip ? Widać ktoś chce w krótkim czasie sie dorobić puki ryba jeszcze jakas tam plywa a pózniej sie licencje odsprzeda komu innemu. Czyż nie tak działa w tym kraju cały system ?
A ja bym chciał sobie powędkować na pobliskiej hodowli ryb łososiowatych. Ależ tam kabany pływają! Jakim prawem ktoś zabrania mi połowu w tym akwenie? Za kogo uważa się ten „mózgojad”, posiadający tę hodowlę, że zabrania zwykłym ludziom łowienia w niej ryb. Może jeszcze kazałby sobie płacić? O niedoczekanie jego ! Ten kraj schodzi na psy !
W Polsce przez dziesiątki lat byli „równi i równiejsi” no i teraz mamy tego efekty, czyli postawy roszczeniowe – „należy mi się !”
A niby czemu Ci się należy?
Tanio, dużo i dobrze to tylko opcje do wyboru, bo razem praktycznie nie do zrealizowania.