Kołowrotek Daiwa Luvias 2500R posiadam kilka sezonów, ale używam go praktycznie tylko podczas łowienia pstrągów. Kilka razy zastosowałem go do lekkiego opadu. Wychodzi na to, że wielkim obciążeniom nie został poddany. Co prawda czochranie po krzaczorach i bagniskach też może dać trochę w kość, ale nigdy nie został podtopiony czy wrzucony w piach czy muł. Mimo to kręcioł ten odmówił posłuszeństwa już kilkukrotnie.
Za pierwszym razem to hamulec biegu wstecznego zaczął puszczać przy niskich temperaturach, co skutecznie utrudniało łowienie. Znajomy serwisant doprowadził go z powrotem do użytku, ale po kilku miesiącach pojawiła się nowa usterka – przestał się praktycznie kręcić. Prawdopodobnie doszło do zanieczyszczenia mechanizmu. Wystarczyło standardowe przeczyszczenie i przesmarowanie. Ostatnim problemem jaki się objawił był nie działający kabłąk. Co prawda zazwyczaj zatrzaskuję go dłonią, ale usterka jest usterką, więc znowu trafił do serwisu. Poradzono sobie z tym mankamentem połowicznie – co prawda zatrzaskuje się już za pomocą korbki, ale nie dzieje się to zbyt płynnie. Tak więc Daiwa Luvias do grona niezawodnych kołowrotków nie należy. Jest to dość delikatna konstrukcja.
Jednak kręcioł ten posiada wielką zaletę – pięknie pracuje i jest bardzo lekki. Łowienie Luviasem sprawia wielką przyjemność i dzięki temu możemy skupić się w 100% na podaniu oraz prowadzeniu przynęty. Ma to niebagatelne znaczenie podczas łowienia na małe i delikatnie pracujące wabiki. Oprócz pstrągowania sprawdził mi się podczas delikatnego opadu za okoniem.
Cena … tu pojawia się ból. Ja miałem ten kołowrotek ściągnięty bezpośrednio z Japonii przez znajomego w bardzo dobrej cenie (około 700 pln). Cena sklepowa jest praktycznie dwa razy wyższa.
Wygoda | 5 |
Trwałość | 3 |
Cena | 2 |
Suma | 10 |
Uwagi | + bardzo lekki |
+ bardzo płynna praca | |
– cena | |
– niezbyt wytrzymały |