Od wielu lat spore grono wędkarzy łowi sumy na kule z jętki. Sama metoda jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała, a jedynie denerwowało mnie, że złowione ryby są mordowane. Ostatnio inne światło na ten proceder rzucił mój znajomy. Otóż jętka pozyskiwana jest w olbrzymich ilościach. Jeden wędkarz na własne potrzeby potrafi złapać dziesiątki kilogramów tego owada. Jest też wielu takich, którzy pozyskują jętkę na sprzedaż. Są to ilości w setkach kilogramów. Można więc szybko oszacować, że znad takiego Bugu znika kilka ton tego owada rok w rok. Niestety te owady są łapane bardzo często zanim złożą jaja. No i tu dochodzimy do istoty problemu – jętka to bardzo ważne ogniwo w łańcuchu pokarmowym ryb. Tak masowe łapanie tego owada powoduje, że już jest go znacznie mniej niż dawniej. Musi się to odbyć na całym ekosystemie, ponieważ tym owadem żywi się mnóstwo innych organizmów.

Poza tym na pozyskiwanie owadów trzeba posiadać specjalnie zezwolenie, a przypuszczam że większość „jętkowych poławiaczy” takowego nie posiada.

Pierwsze lepsze cytaty z jakiegoś forum:

Potrzebujemy – mocne światło, dużą płachtę lub folię którą rozkładamy na brzegu…i jeszcze kilka umiejętności i sposobów aby napełnić kilka wiaderek.
Następnie jętkę porcjujemy i mrozimy. Gdy jedziemy na sumy bierzemy porcję , albo dwie i łowimy.

W tym roku zebrałem ok. 50kg jętki i starczy mi także na przyszły sezon.
Nie miałem zbytnio czasu na tegoroczne połowy… Byłem nad wodą ok. 10 razy.

oraz

Teraz te wylęgi są marne, kilkanaście lat temu byłem świadkiem rójki nad Bugiem, to aż grubo tego leżało na ziemi. Teraz to już nie ma takich rójek.