Zawsze zaczynałem sezon sumowy w sierpniu. Głównie z powodów prywatnych, ale dodatkowo nie znoszę upałów i krwiożerczych komarów. Jednak rok temu czekał mnie wyjazd z kraju we wrześniu, więc rozpocząłem wcześniej – w połowie lipca. Już na pierwszym wyjeździe udało się złowić bardzo fajną rybę, a następne wypady wcale nie były gorsze. Przyszło mi wtedy do głowy, żeby się przestawić i już zawsze startować na początku lipca. Za tą decyzją przemawiała także presja na sumy, jaką można było zaobserwować w ubiegłym sezonie. Ilość „sumiarzy” bardzo negatywnie wpływa na brania tych ryb. Wąsacze bardzo szybko się uczą i stają się bardzo ostrożne. Tak więc lipiec wydaje się idealny – ryby nie są jeszcze pokłute i nie widziały setki woblerów.

Jak postanowiłem tak zrobiłem. Dodatkowo, oprócz weekendów, wygospodarowałem kilka wolnych dni w środku tygodnia. Niestety pierwszy tydzień sezonu przyniósł delikatne rozczarowanie – mało brań i do tego małe ryby. Jednak nie poddawałem się i wiedziałem, że jak woda się ociepli to od razu zacznie się „wielkie żarcie”. Sygnał, że to właśnie ten moment dała ryba 220 cm. Dodatkowo podniósł się bardzo stan wody. Od tego momentu liczba kontaktów wzrosła kilkukrotnie, a i wielkość ryb skoczyła ostro do góry. W sumie wyjechało trochę ponad 30 sumów, w tym sporo ryb powyżej 160 cm. Koledze trafiła się też perełka 230 cm.

Były też 3 ryby, których nie udało się wyjąć. Na jednej strzelił przypon, na drugiej plecionka (poprzecierana wcześniej na zawadzie) , a jedna się spięła po 10 minutowym holu. Co ciekawe wszystkie te ryby wzięły w tej samej miejscówce !

Jedyny minus, to to że zdecydowaną większość sumów złowiliśmy na trolling. Kilka ładnych było z ręki (w tym te dwa niewyholowane), ale chciałoby się więcej. Chociaż sam sobie jestem winny, ponieważ mało rzucałem w tym sezonie i skupiłem się na trollingu … lenistwo.

p.s. Gwoli wyjaśnienia, fotki są retuszowane i zazwyczaj tło podmieniane, aby nie dało się rozpoznać miejscówek. Nie jestem grafikiem i nie mam czasu żeby robić tego ładnie, a więc żeby uniknąć „wesołych” komentarzy usunąłem te retuszowane na kolanie. Jeśli komuś wydaje się, że rozpoznaje miejsce, to musi wziąć pod uwagę, że okolica może być zupełnie inna, w końcu nie jest problemem podstawienie innego brzegu 😉