Bardzo udany poprzedni zlot zachęcił nas do zrobienia powtórki. Znowu zaatakowaliśmy z trzech jednostek w podobnych składach. Jedynie u mnie kolegę zastąpił tata.
Rozpłynęliśmy się i dość szybko jestem zaskoczony, że oprócz nas pływa ktoś jeszcze (w tamtych czasach była to jeszcze mało popularna metoda). Po szybkim „telefonie do przyjaciela”, okazało się, że to jacyś jego znajomi, którym dał namiary. Nie byłem szczęśliwy z tego faktu, ale co zrobić … życie. Jednak po osobistym zapoznaniu się z „nieproszonymi gościami”, okazało się że to w porządku chłopaki i zawiązała się nić porozumienia 🙂

Pierwszą rybę o 11:30 zacina tata na zapływie rozwalonej główki – 131 cm.

_drugiZlot2012_3

W tym samym miejscu mam za jakiś czas ładnego sandacza ale spada. Następne branie znowu u ojca o 14:00 i znowu na zapływie, ale tym razem znacznie głębszej główki. Hol był bardzo emocjonujący, bo warunki niesprzyjające, nurt silny, a i tata jeszcze nie miał wielkiej wprawy. Jednak udało się wyjąć rybę, która podniosła życiówkę ojca o 3 cm do 180 🙂

_drugiZlot2012_4
Płyniemy dalej i na zasypanej piachem burcie w końcu branie mam ja  :) Ryba była bardzo silna, a okazało się, że miała „tylko” 160 cm. Na szczęście nie weszła w żadne drzewo, których nie brakowało w pobliżu.

_drugiZlot2012_1

Ruszyliśmy dalej i długo nie czekałem, bo o 16’ej mam następne branie. Niestety sumek szybko wchodzi w drzewa i nie daje się wyciągnąć. Próbujemy opływać i kombinować, ale na nic. W końcu odpuszczam hamulec i ryba odchodzi. Plecionka wchodzi pionowo pod ponton a ryba gdzieś płynie. Jednocześnie przychodzą mi dwa pomysły do głowy. Wołam ekipę „nowych gości” i pokazuję rękami jak mają płynąć. Zrozumieli połowicznie (byli już bardzo mocno wstawieni) i przepłynęli dobrze, bo po mojej plecionce, ale nie kumali o co chodzi. W tym samym czasie kazałem ojcu czesać ciężką gumą dno. Po chwili zaczepia moją linkę i podnosi ją po drugiej stronie zaczepu. W tym momencie zacząłem wysnuwać wszystko co miałem kołowrotku, a tata ją wybierał. Po 200 metrach ojciec przytrzymał linkę, a ja odciąłem koniec po mojej stronie. Po chwili przełożyłem końcówkę od ojca przez przelotki i chciałem kontynuować hol. Zobaczyłem jednak radość na drugiej łodzi – goście nie kumali jeszcze co się wydarzyło i cały czas myśleli, że to ryba z brania. Dopiero jak im wytłumaczyłem skąd się wzięły dwa woblery w pysku to zrozumieli :lol: Komisyjnie uznaliśmy, że ryba została złowiona wspólnie 🙂

_drugiZlot2012_2

Było też i mniej przyjemnie tego dnia. Nowi znajomi wpłynęli w siatkę, a następnie ją pocięli, co mocno wkurzyło jakiś „wędkarzy” na brzegu. Później wiązanki dostawała każda przepływająca ekipa. Dość mocna awantura się zrobiła. Tego samego dnia zostało pociętych też kilka sznurów …

_drugiZlot2012_7

Niedziela już tak rybna nie była. Rano tata spiął prawdopodobnie ładnego sandacza, a ja byłem bez brania aż do 19’ej. W międzyczasie ojciec wyjął bolenia pod 60 na hermesa i drugiego urwał z przynętą (kupił przypony z źle pozaciskanymi tulejkami).

_drugiZlot2012_5
Ryby ruszyły się dopiero wieczorem. O 19’ej zaliczyłem 4 brania w okolicach przerwanej opaski. Udało się wyjąć dwa metrowe sumki. Tata też miał tam jedno branie.

Koledzy na innych łodziach niestety nie poszaleli i wyjęli tylko jakieś bejbi sumki. Wisła bywa skąpa …

_drugiZlot2012_8

Rybki z naszej jednostki

Gatunek Ilość ryb Największe (cm) Uwagi
Sum 6 180
Boleń 1 60