„Trout at the back of the beyond”

Na mapie Isla Navarino wydaje się malutką wysepką, jednak dla pieszego wędkarza może stanowić łowisko na wiele sezonów. Jest na niej wiele rzek, a także setki jezior. Co prawda większość nie ma połączenia z morzem, więc i ryb próżno w nich szukać, ale w tych przez które coś przepływa są pstrągi, dużo pstrągów… Takie przynajmniej informacje udało nam się zdobyć przed wyprawą. Nadszedł więc dzień, w którym postanowiliśmy sprawdzić czy faktycznie gdzieś w górach ukryte jest bajkowe eldorado. Ruszyliśmy we dwóch ponownie w górę rzeki Navarino, mimo że jeden z mieszkańców Puerto Williams twierdził, że nie da rady dojść nią do jeziora. A może mówił zupełnie coś innego? Nie wiem … nie znam hiszpańskiego 🙂

_Navarino_Eldorado_2

_Navarino_Eldorado_11

_Navarino_Eldorado_1

Tym razem nie łowiliśmy na dolnym odcinku, ale szliśmy aż do słynnego rozlewiska odkrytego przez Mariusza dzień wcześniej. Jednak zanim do niego dotarliśmy, to chwilę porzucaliśmy w miejscu gdzie wpadał spory dopływ. Odcinek ten okazał się bardzo rybodajny i połowiliśmy nie tylko ładnych potoków i troci, ale w końcu także źródlaków !

_Navarino_Eldorado_3 _Navarino_Eldorado_4 _Navarino_Eldorado_10 _Navarino_Eldorado_7 _Navarino_Eldorado_6 _Navarino_Eldorado_8

_Navarino_Eldorado_9 _Navarino_Eldorado_5

Kawałek dalej było już wspomniane rozlewisko. Woda dość dziwna, ponieważ nie było to ani jeziorko ani starorzecze, a raczej rozdwojone koryto rzeki z płytką wodą pomiędzy dwoma odnogami. Ryby stały głównie w tych dwóch wąskich rynnach. Brań było na tyle dużo, że postanowiłem pobawić się różnymi przynętami. To jest właśnie to czego brakuje mi w Polsce – możliwości poeksperymentowania ze świadomością, że ryby są i chcą współpracować. Najbardziej spodobało mi się łowienie z powierzchni i większość potoków wyjąłem na powierzchniowego poppera.

_Navarino_Eldorado_12  _Navarino_Eldorado_14

_Navarino_Eldorado_13

Nałowieni ruszyliśmy dalej. Rzeka zmieniła zupełnie charakter na górski i w pierwszej chwili nie wyglądała na taką, w której mogą pływać duże pstrągi. Oj bardzo się myliliśmy – ryb było dużo i nadal większość w rozmiarze około 50 cm, a także nieliczne rodzynki przekraczające 60 cm. Przerzuciłem się w międzyczasie na 3 calowe ripperki, aby jak najmniej kaleczyć pstrągi, ale brań było tyle, że szybko wszystkie przynęty straciły ogonki i musiałem wrócić do standardowych „twardych” przynęt.

_Navarino_Eldorado_15 _Navarino_Eldorado_17 _Navarino_Eldorado_16 _Navarino_Eldorado_18 _Navarino_Eldorado_19 _Navarino_Eldorado_20

_Navarino_Eldorado_23 _Navarino_Eldorado_22 _Navarino_Eldorado_24 _Navarino_Eldorado_25

Tak zatraciliśmy się w tym miejscu i łowieniu, że nawet do głowy nam nie przyszło aby gnać dalej w kierunku jeziora. Po prostu przed zmrokiem rozbiliśmy obóz nad rzeką i odpoczywaliśmy przez dalszą wędrówką.

_Navarino_Eldorado_26 _Navarino_Eldorado_27

Następnego dnia nadal obławialiśmy co ciekawsze miejscówki, ale powoli myślami błądziliśmy w kierunku miejsca docelowego – jak będzie wyglądało, jakie ryby będą w nim pływać, czy da się swobodnie łowić z brzegu i czy w ogóle do niego dotrzemy. Teren okazał się dość przyjazny i nie natrafiliśmy na żadną przeszkodę pod postacią pionowej góry lub gęstego lasu. Szliśmy brzegiem, a jak krzaki stawały się zbyt gęste to brodziliśmy pod prąd. Pełen luz.

_Navarino_Eldorado_28

Po kilku godzinach rzeka zwolniła i mocno się poszerzyła. Wiedzieliśmy, że za chwilę naszym oczom ukarze się wielkie jezioro, ale zanim to się stało dobrze obłowiliśmy ten odcinek. Ku naszemu zaskoczeniu ryb było jakby mniej, a rozmiar pozostał ten sam. Może kabany czekały na nas w jeziorze?

_Navarino_Eldorado_29

Wreszcie nareszcie ! Jezioro, a w zasadzie jedna z południowych zatok, wyłoniła się zza zakrętu.

_Navarino_Eldorado_33

_Navarino_Eldorado_37

Za chwilę oddaliśmy pierwsze rzuty, pełne nadziei i wiary, że wielkie ryby wynagrodzą nam trudy wędrówki. Kolega ruszył w lewą stronę, a ja w prawą jednak cały czas pozostawaliśmy w zasięgu wzroku. O ile mniejsza liczba brań nie stanowiła rozczarowania to wielkość łowionych pstrągów już niestety troszkę tak. Potokowce nie były większe niż na rzece, a wręcz mniejsze. Trafiało się więcej tęczaków, ale rozmiarem też nie powalały. Źródlaki trzymały się standardu, chociaż akurat w ich przypadku, była szansa na prawdziwie rekordowego klocka, ale niestety spiął się kumplowi pod samymi nogami. Zmotywował nas jednak na tyle, że postanowiliśmy nie odpuszczać i poszukać takich ryb następnego dnia.

_Navarino_Eldorado_34 _Navarino_Eldorado_36

_Navarino_Eldorado_31 _Navarino_Eldorado_32

Oczywiście nie obyło się od wielu zmian pogody, ale wieczorem tego dnia naprawdę przestało być miło. Deszcz który nadszedł był znacznie intensywniejszy niż te podczas dni poprzednich, a i temperatura mocno zjechała. W pewnym momencie ulewa zamieniła się w gradobicie, które trochę nas wychłostało i odebrało sporo energii potrzebnej do dalszego łowienia. Zjedliśmy więc szybką kolację i poszliśmy kimać do namiotu. A rano …

_Navarino_Eldorado_30

Rano przywitał nas śnieg przykrywający pobliskie góry 🙂 Za to ulewy ustały i na spokojnie ruszyliśmy w kierunku jeziora. Łowiliśmy cały dzień powoli przesuwając się wzdłuż kamienistych brzegów. Ryby dopisały, ale nie odnotowaliśmy olbrzymów, poza jednym ponownie spiętym źródlakiem. Jak pech to pech. Jednak koledze będzie jeszcze dane powetować tę porażkę za kilka dni 😉

_Navarino_Eldorado_35

_Navarino_Eldorado_38   _Navarino_Eldorado_41 _Navarino_Eldorado_40

W ciągu dnia wybrałem się na pobliskie wzgórza, aby sprawdzić czy coś ciekawego nie pływa w jeziorkach utworzonych przez bobrowe tamy. Niestety skończyło się bez brań …

_Navarino_Eldorado_42

_Navarino_Eldorado_46 _Navarino_Eldorado_43 _Navarino_Eldorado_44 _Navarino_Eldorado_45

Spędziliśmy jeszcze jedną noc nad jeziorem w towarzystwie meszek, które pojawiły się nie wiadomo skąd i rano ruszyliśmy w drogę powrotną obławiając co ciekawsze miejsca, na totalnym luzie.

Popołudniu doszliśmy do znajomego rozlewiska, które zaskoczyło nas swoim wyglądem – było w nim znacznie więcej wody. Zdziwiło nas to ponieważ rzeka nie była podniesiona. Jak to się mogło stać?

_Navarino_Eldorado_51

Po przejściu następnych kilku kilometrów zagadka została rozwiązana – po całonocnych opadach duży dopływ niósł bardzo podniesioną i brudną wodę, co spowodowało utworzenie mocnej cofki na rozlewisku. Niestety utrudniło nam to powrót, ponieważ nie byliśmy w stanie przejść na drugą stronę rzeki i od tej pory wędrowaliśmy tylko jednym brzegiem, co momentami wymuszało na nas konkretne wspinaczki lub przedzieranie się przez gęste krzaczory.

_Navarino_Eldorado_47 _Navarino_Eldorado_50 _Navarino_Eldorado_48

Mimo zmęczenia nie zwalnialiśmy tępa i przed wieczorem dotarliśmy do głównego obozu. Szło się znacznie szybciej niż w poprzednią stronę, ponieważ schodziliśmy z wyżyn. Czy odnaleźliśmy eldorado? Tak, mimo że nie złowiliśmy żadnych olbrzymów to chyba już nigdy nie uda nam się wyjąć takiej ilości pstrągów (ponad 300 potokowców, pewnie ponad setkę źródlaków, kilkadziesiąt troci i kilkanaście tęczaków).

Chłopaki w międzyczasie też nie próżnowali 🙂

_Navarino_Eldorado_58 _Navarino_Eldorado_54 _Navarino_Eldorado_56_Navarino_Eldorado_55

_Navarino_Eldorado_57
Endemit, który przetrwał inwazję pstrągów.

_Navarino_Eldorado_52

_Navarino_Eldorado_53
Taki obiad nas ominął …

Plan na następne dni był prosty – odpocząć jeden dzień łowiąc robalo i steelheady przy obozie, a następnie ponownie ruszyć w drogę, ale tym razem nad inną rzekę i inne jezioro 🙂

 

<– Cześć 3 – trocie, trocie, trocie                   Część 5 – mucha i niespodziewane spotkanie –>