Ach ta jętka …
Jeśli nie jest się miejscowym to niestety nie jest łatwo trafić na dobrą rójkę jętki i żeby jeszcze pstrągi zbierały oraz ludzi nie było nad wodą. Zazwyczaj jest się za późno, albo za wcześnie.
„Wczoraj panie to brały”, albo „jeszcze za wczeeeeeśnie …”. No tak, ale przecież po pracy nie przejadę kilkuset kilometrów, więc tylko weekendy zostają i liczenie na farta. Jętka to zabawa dla mieszkających nad rzeką, ale jak już przejechaliśmy szmat drogi, to trzeba jakoś wykorzystać ten czas nad wodą. Czemu nie pobiegać ze spinnem albo poćwiczyć łowienie na nimfę? Ja tym razem wybrałem opcję numer dwa i nie żałuję. Nałowiłem się ryb jak nigdy, chociaż w większości nie były to pstrągi. Jednak miałem olbrzymią frajdę z każdej płotki czy okonka, a od czasu do czasu trafił się przyłów pod postacią … pstrąga 🙂
W sumie przez cały dzień nie złowiłem ryby na suchą muchę, ale „też było zajebiście” 😉
Gatunek | Ilość ryb | Największe (cm) | Uwagi |
---|---|---|---|
Płoć | 11 | 22 | |
Pstrąg | 5 | 42 | |
Lipień | 3 | 44 | |
Okoń | 1 | 24 |
Mucha jednak rządzi 😉
To wielkie szczęście dla nizinnego wędkarza że płotki i wzdręgi reagują na nimfkę.A jeszcze większe jak masz kilkaset kilometrów w kołach a szlachetne rybki z różnych względów nie są chętne do współpracy.
Latem planuję przyłożyć się do takiego łowienia na moich „starych śmieciach” 🙂