nzdc213_wm Popołudniu zdecydowaliśmy się wypróbować jedną z mijanych rzek. Jako, że nie mieliśmy za dużo czasu ani także pojęcia jak wygląda łowisko i czy żyją w nim jakieś sensowne ryby, to wzięliśmy ze sobą tylko spinningi. Woda przy samym samochodzie nie wyglądała za ciekawie. Postanowiliśmy więc wejść w dżunglę i przejść kilka kilometrów w górę rzeki.

 

nzdc381_wm
nzdc380_wm

Jak tylko ponownie ujrzeliśmy rzekę, to okazało się, że jest wręcz stworzona pod spinning. Wysoka woda zabrała kawał brzegu wraz z porastającymi go drzewami i utworzyła prawdziwy podwodny labirynt. Potencjalnych miejscówek było mnóstwo, w zasadzie pstrąg mógł czaić się wszędzie. Może na streamer także byśmy dali radę, ale w tym przypadku łowisko było spinningowe i mimo, że byliśmy w Nowej Zelandii nie miałem poczucia, że profanujemy jakąś świętość 🙂

nzdc388_wm
nzdc400_wm

I nie myliliśmy się – ryby siedziały w zwałkach i dokładne ich obławianie przyniosło bardzo dobre efekty.
Dodatkowo prawie udało mi się wyholować klamota, ale w momencie jak wołałem Tomka, ryba się spięła …

nzdc213_wm
nzdc386_wm

–> Nowa Zelandia 2014 (8) – duże oczekiwania
<– Nowa Zelandia 2014 (6) – w drodze