Kiedy jakiś czas temu znajomy opowiadał mi jak to we Włocławku ludzie szarpią ryby w biały dzień, to uznałem to za „bajanie”. Ot takie wędkarskie wyolbrzymianie z jakim do tej pory wiele razy się spotykałem. Jednak we wszystko uwierzyłem i na prawdę się zszokowałem, gdy zobaczyłem tę scenkę, która została nagrana telefonem przez kolegę.

Nie sam proceder szarpania jest tak szokujący, jak obojętność innych wędkarzy. Scena dzieje się w samym Włocławku na znanym zimowisku ryb. Co ciekawe większość tam łowiących stosuje dozwolone metody jak spławik, feeder czy też regulaminowy spinning. Jednak wśród nich są też szarpakowcy, którzy na oczach innych wędkarzy masakrują ryby. Nie tylko jest przyzwolenie na kłusownictwo, ale wręcz sielankowa atmosfera. Po każdej wyszarpanej rybie „wędkarze” sobie gratulują „sukcesu”. W szczytowych momentach, na zimowisku potrafi łowić kilkudziesięciu wędkarzy, a wśród nich kilkunastu szarpać.

Na prawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć. Przecież szarpanie to jedna z najgorszych form kłusownictwa, więc jak to możliwe, że regulaminowi wędkarze akceptują takie zachowania obok siebie?

🙁