Po wielu latach w końcu wróciłem do Szwecji, ale tym razem celem nie były szczupaki a sandacze. Nie planowałem takiego wypadu na tym etapie mojej wędkarskiej pasji, ale ja po prostu kocham łowić sandokany, a kolega jeździ na nie do Skandynawii od wielu lat i co najważniejsze ma niezłe wyniki. Tak więc namówił mnie … albo to ja się wprosiłem ? 🙂
Cel był taki żeby z eksplorować nowe (może) jeszcze nie przełowione jeziora. Tak tak, w Szwecji łowiska są już od jakiegoś czasu bardzo mocno wyeksploatowane, do czego przyłożyli się także nasi rodacy. Liczyliśmy więc na to , że nowe i nieznane wody uraczą nas swoimi skarbami. Niestety dwa tygodnie przed nami, zaczęli łowienie koledzy kumpla i jak do nich dołączyliśmy, to nie mieli dobrych wieści – mało brań mało ryb. Przez chwilę łudziliśmy się, że może zaraz się ruszą, ale było wręcz odwrotnie – z dnia na dzień było jeszcze gorzej. Nastrojów nie poprawiały doniesienia od doświadczonego w szwedzkich sandaczach kolegi, który łowił równolegle w innym rejonie Szwecji. Praktycznie przez 2 tygodnie nie miał złowionej sensownej ryby, a jedynie trochę glutów – szok !
Jednak ja jestem z wyjazdu bardzo zadowolony. Nie łowiłem do tej pory sandaczy w Skandynawii, więc moje wymagania nie były wygórowane. Zaliczyłem tyle brań, że przez cały sezon w Polsce ich tylu mieć nie będę. Nie złowiłem ani jednego wielkiego sandacza. Miałem tylko jednego takiego na kiju, ale przy samej łodzi pękł poprzecierany na skałach fluorocarbon. Miałem za to doskonały poligon doświadczalny, aczkolwiek głównie na małych sandaczykach. Wszystkich naliczyłem się około 75 sztuk złowionych głównie z opadu, co jak na 10 dni łowienia jest dla mnie satysfakcjonującym wynikiem. Rozmiarówka już znacznie mniej ciekawa, ale były też oczywiście ryby ponad 70 cm. Jednak należały do zdecydowanej mniejszości. Nie obyło się też bez sporej ilości szczupakowych przyłowów, ale nie były to ryby, na które się nastawialiśmy , a i rozmiar nie powalał na kolana, więc żaden nawet nie został uwieczniony na fotce 🙂
Pewnie za rok wybiorę się ponownie żeby znowu potrenować jeziorowe sandacze. Może trafią się większe sztuki ? …