Jak Wam się kojarzą zawody spinningowe w Polsce? A jak Wam się kojarzą okonie łowione na zawodach? Pewnie tak jak mi do tej pory – boczny trok, okonki jak palce i ogień ! 🙂 Co prawda ja nigdy w zawodach udziału nie brałem, ale jak czytałem nie raz wyniki z naszego polskiego podwórka to ogarniał mnie pusty śmiech … a może bardziej zażenowanie :/ Zawody w łowieniu narybku. Śmieszne, żałosne, smutne … polska rzeczywistość. Jednak nie wszędzie jest tak miernie i mizernie. Jak się okazuje na Zachodzie zawody mają zazwyczaj inną formułę i łowi się ryby duże. Po raz pierwszy wystartowałem w wydarzeniu tego typu rok temu – WPC 2018 – i od razu złapałem mega zajawkę. Takie coś to ja rozumiem ! Poszliśmy za ciosem i pod koniec marca wzięliśmy udział w zawodach okoniowych rozgrywanych na sporym zbiorniku zaporowym w Anglii. Formuła w skrócie wyglądała tak, że zespół składał się z z dwóch osób i to wynik zespołu się liczył. Na wynik składało się 6 największych okoni złowionych podczas dwóch dni łowienia. Wszyscy zawodnicy startowali z takich samych łodzi udostępnionych przez organizatora. Łodzie kiepskie, ale bezpieczne 🙂
Jak nam poszło? Niestety nie powtórzyliśmy sukcesu z WPC i złowiliśmy jedynie 2 wymiarowe okonie (40 i 44 cm). Pierwszego dnia gdy ryby lepiej żerowały, szukaliśmy ich bardzo płytko – w końcu to marzec ! Jednak to był błąd, ponieważ nie poszły jeszcze na tarło i stały głęboko. Udało się trafić jednego i to właśnie z dużej głębokości. Drugiego dnia zrobiliśmy poprawkę, ale pogoda totalnie się zmieniła, bardzo mocno wiało i ryby żerowały jeszcze słabiej. Co prawda udało się dołowić drugą sztukę i kilka spadło, ale na niewiele więcej było nas stać…
Ostatecznie wylądowaliśmy w górnej połowie tabeli (16 miejsce na prawie 40 ekip), ale apetyty mieliśmy znacznie większe. Całkiem sporo zespołów zakończyło rywalizację bez złowionego okonia. Łatwo więc nie było.
Na pocieszenie okazało się, że nasz 44 cm okoń znalazł się wśród 3 największych ryb zawodów (wszystkie mierzyły 44 cm). Tak więc jakiś tam sukces udało się odnieść. Poza tym zebraliśmy worek doświadczeń, które liczymy zaprocentują w przyszłości 🙂
Ja uważam, że zawody w polsce to śmich na sali. Kojarzą mi się z małymi rybami, dłbanymi na mikro przynęty okraszone kiełbasą i pijaństem. A cała ta zabawa za nasze pieniądze… Wzorem do naśladowania są właśnie takie zawody o jakich piszesz. Gratuluje przygody