Trzeciego dnia wystartowaliśmy „jak po swoje”. Plan był prosty – rano sandacze a popołudniu okonie. Zrealizowaliśmy go połowicznie … a to dlatego, że kumpel łowił a ja spinałem rybę za rybą 🙂 Do tej pory zastanawiam się czy to był po prostu niefart czy może kwestia nowej wędki, do której nie byłem przyzwyczajony. Wydaje mi się, że kij najzwyczajniej w świecie jest za delikatny na sandacze i nie byłem w stanie dobrze wbić się hakiem  w twarde pyski, ale tego samego wędziska z powodzeniem używa inny kolega w Polsce. Temat do analiz, ale tak na prawdę niewiele z nich może wyniknąć. Czasem tak bywa i to też ma swój urok 🙂

Do południa kolega złowił 6 sandaczy w przedziale 50-65 cm, a ja podobną ilość ryb spiąłem. Troszkę lepiej poszło mi z popołudniowymi okoniami, ale też większość mi spadła lub nie wciąłem brania.

W sumie dzień i tak był udany, ponieważ mieliśmy dużo kontaktów, a głównie o to w tym chodzi – ma się dziać ! 🙂

Gatunek Ilość ryb Największe (cm) Uwagi
Okoń 9 46
Sandacz 6 65

_z03_8

<- Dzień II        Dzień IV ->