Ruszyliśmy dalej, a jak zmorzył nas sen to podjechaliśmy na stary historyczny kemping, na którym było malutkie muzeum osadnictwa oraz antyczny dystrybutor, z którego musieliśmy skorzystać, mimo dwa razy wyższej ceny za litr PB91.
Po zatankowaniu czekała nas dalsza droga w kierunku następnej na liście rzeki. Mimo sporej odległości nie dłużyło nam się, ponieważ co chwila zaskakiwały nas piękne widoki (tak, nadal nam się nie znudziły 😉 ).
Dodatkowej rozrywki przysporzyły nam papugi Kea często nazywane górskimi klaunami. Niektórzy twierdzą, że ptaki te dorównują inteligencją małpom. Nie udało nam się stwierdzić czy jest to prawda, ale zdecydowanie możemy potwierdzić, że są z nich straszne rozrabiaki. Co prawda nie okradły nas z niczego (co często się zdarza), ale wystarczyło na chwilę spuścić je z oka i momentalnie dorwały się do naszego auta. Odgoniliśmy je dość szybko, ale zdążyły zniszczyć kilka uszczelek i narobić na maskę …