Ogólne podsumowanie sezonu 2015 już wrzucałem na bloga, a teraz nadszedł czas na wpis pod kątem samych sumów. Sezon 2015 był pierwszym od jakiegoś czasu, który nie był zdominowany przez te wielkie drapieżniki. Łowiłem je tylko w lipcu i sierpniu, a całkowicie odpuściłem we wrześniu. Głównie ze względu na tłumy nad wodą, ale także z powodu wyjazdu na Syberię. Wypadów zaliczyłem 29 czyli nadal bardzo dużo, ale znacząco mniej niż w 2014. Oczywiście ponownie było w tym wiele krótkich sesji przed lub po pracy. Wszystkich złowionych wąsaczy było 81, wychodzi więc średnio 2.79 suma na wypad, co jest chyba najwyższą średnią w porównaniu do poprzednich sezonów. Tak jak zawsze liczę ryby złowione przez załogę , czyli mnie oraz towarzysza na łodzi. Co ciekawe w 2015 łowiliśmy głównie sumy małe (do 120 cm) oraz wielkie powyżej 200 cm (było ich 7), a w zasadzie to powyżej 210 cm. Mało było tzw. sportowców.
Zrobiłem także analizę pod kątem kierunku wiatru i wyniki były … inne niż rok temu. Ciężko więc znaleźć jakąś zależność. Na pewno potwierdziło się to, że dobry jest wiatr zachodni (23 ryby w 2014 i 25 w 2015), ale co ciekawe rewelacyjnie w 2015 sprawdzał się wiatr ze wschodu – 29 ryb. A więc powiedzenie, że „jak wiatr ze wschodu to ryby chodu” można wsadzić między bajki … ?
Robisz podsumowania przed odsiadką? 🙂
Dołączę do Ciebie i może będzie okazja pogadać o boleniach :))
Nie ma sprawy. Siedzę w Bieszczadach. Produkujemy teraz gumowe miarki 🙂